Nowy trener, dobrze znane miejsce – rozmowa z Peterem Kostką

29 lip 2025 |

Po kilku tygodniach pracy w Gnieźnie i przejęciu drużyny, nowy trener dzieli się pierwszymi wrażeniami z pobytu w klubie i mieście. W rozmowie opowiada o atmosferze w zespole, współpracy ze sztabem szkoleniowym, podejściu do przygotowań fizycznych i celach na nadchodzący sezon. Porusza również kwestie budowania systemu gry, znaczenia detali w treningu oraz integracji nowych zawodniczek.

Jak trener czuje się po pierwszych tygodniach spędzonych w Gnieźnie i w klubie?

Gniezno nie było dla mnie zupełnie obcym miejscem, ponieważ niedawno rozegrałem tu mecz Pucharu Europy z moim poprzednim klubem.
Znałem też już wiele osób w klubie. Niektóre z nich znałem od lat - graliśmy przeciwko sobie, uczestniczyliśmy razem w turniejach i obozach treningowych.
Muszę przyznać, że to, co czułem wcześniej, tylko się potwierdziło: ten klub opiera się na szczerych relacjach i ma niesamowicie pozytywną atmosferę.
To prawdziwa przyjemność pracować w takim środowisku. Oczywiście przekłada się to na energię zespołu i relacje w szatni - szczególnie w drużynach żeńskich.
Muszę powiedzieć, że znalazłem tu wspaniałe i silne dziewczyny, których nie trzeba popychać ani specjalnie motywować. Pod względem psychologicznym i mentalnym zespół stoi na bardzo solidnych fundamentach.

 

Jak układa się współpraca ze sztabem szkoleniowym?

Moje przyjście nie jest rewolucją - i nie chcę, żeby nią było. Moim celem jest kontynuacja pracy Roberta Popka. Reszta sztabu szkoleniowego pozostała na swoich stanowiskach. Znamy się od dawna i bardzo się cieszę, że są u mojego boku. Jak we wszystkim, co się robi, jeden kluczowy element zawsze się wyróżnia: jasny podział ról i obowiązków.
Roman Solarek to serce i dusza zespołu. Odpowiada za całą logistykę techniczną. Ale co ważniejsze, jest nie tylko trenerem piłki ręcznej - jest również doskonałym trenerem lekkoatletyki i prawdziwym ekspertem w tej dziedzinie. Przygotowuje, prowadzi i jest w pełni odpowiedzialny za treningi biegowe.
Marek Bartosik to młody i pracowity trener bramkarzy. Jest niezwykle sumienny i zawsze doskonale przygotowany. Oprócz pracy z bramkarzami, nadzoruje również konkretne mikrobloki koordynacyjno-siłowe przed i po treningach.
Nowością dla mnie jest zewnętrzny model pracy z trenerami siłowymi i kondycyjnymi. Do tej pory zawsze pracowałem z wewnętrznym trenerem kondycyjnym, osobą, która była obecna z zespołem na co dzień. W tym przypadku musiałam się dostosować - zarówno pod względem strukturyzowania pracy, jak i bardziej aktywnego zarządzania treningami, zwłaszcza że nie mamy siłowni w głównej sali. Pomimo to jestem pod ogromnym wrażeniem zaangażowania dziewczyn w pracę w Iron Gym. Łukasz Woźniak i Olaf Ciamciak to fantastyczni i dbający o szczegóły trenerzy.
Mózgiem całego programu treningowego jest Bartosz Malak - ciężarowiec, naukowiec i profesjonalista najwyższej klasy.
Komunikacja z zespołem ds. treningu i rehabilitacji jest doskonała i omawiamy wszystko szczegółowo.
Tak, wyraźnie widać, że zarówno Bartosz, jak i Olaf mają doświadczenie w podnoszeniu ciężarów - i programy siłowe to odzwierciedlają. Na początku miałem wątpliwości.
Ale szybko zniknęły, bo sposób, w jaki ci faceci pomagali dziewczynom w rozwoju od pierwszego dnia, jest po prostu niesamowity. Najlepiej widać to porównując nowe zawodniczki z tymi, którzy pracują w tym systemie dłużej - różnica jest uderzająca.
Na koniec muszę wspomnieć o naszej współpracy z fizjoterapeutami z Harmony. Ola Zgola, Marcin Janiak i Norbert Karasiewicz to młodzi, obiecujący profesjonaliści, którzy wnoszą do zespołu zarówno jakość, jak i pozytywną energię.

 

Jak ocenia Pan formę zawodniczek w trakcie okresu przygotowawczego?

90% zawodniczek przyszło odpowiednio przygotowanych. W tym zespole jest silny, zaangażowany trzon - zawodniczki, które wiedzą, czego chcą i podchodzą do każdego treningu, a także do swojego stylu życia, z profesjonalizmem.
Jestem również zadowolony z nowych nabytków — Nuša Fegić i Natalia Krupa to bardzo dobrze przygotowane i doświadczone profesjonalistki. To ważne, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nasza kultura treningowa - liczba sesji, intensywność i dbałość o szczegóły - jest na bardzo wysokim poziomie.
Rocha po raz pierwszy doświadcza Europy. To młoda i niezwykle utalentowana zawodniczka, ale jej adaptacja zajmie więcej czasu. W tym miejscu chciałbym prosić naszych kibiców o cierpliwość - dajcie jej czas. A mówiąc o czasie, mam na myśli kilka miesięcy, a może nawet pół roku. Nie mówi jeszcze w tym języku, nie jest przyzwyczajona do tak wymagającego treningu i przeżywa szok społeczny i kulturowy.
Wiem, o czym mówię - pracowałem już z brazylijskimi zawodniczkami i po prostu potrzebują czasu.
Muszę jednak dodać, że od kilku zawodniczek oczekiwałem wyższego poziomu gotowości fizycznej i motywacji – takiego nastawienia, które mówi:
„Trenerze, jestem tutaj, będę walczyła o każdą piłkę - daj mi szansę!”.
Nie robię - i nie będę robił - żadnych rozróżnień ze względu na to, skąd ktoś pochodzi czy ile ma lat. Najważniejsza jest ciężka praca i gotowość do poświęceń dla sukcesu drużyny.

Czy zespół ma już wypracowane założenia, z jakimi przyjechał Pan do Gniezna?

Często powtarzam, że sport to nie gra wideo. Cuda nie zdarzają się z dnia na dzień. Nie potrzebujemy - i nie chcemy - wygrywać w lipcu czy sierpniu. Jestem trenerem, który pracuje długoterminowo. Wierzę w systematyczną, ustrukturyzowaną pracę. Jesteśmy dopiero na początku drogi. Stwierdziłem, że drużyna jest w dobrej formie i dobrze przygotowana. Zachowamy niektóre elementy strukturalne z przeszłości, ale oczywiście zmiany też nastąpią. Dla mnie decydującym czynnikiem jest obrona. Od pierwszego dnia skupiamy się na szczegółach. Chcemy wprowadzić kilka nowych zasad i reguł. Inwestujemy dużo w skrzydłowych, ponieważ w moim systemie obronnym odgrywają oni kluczową rolę.
Nie znoszę chaotycznej obrony. Każdy zawodnik musi mieć jasno określone obowiązki.
A główna filozofia jest prosta: nie chodzi tylko o zatrzymanie napastnika - chodzi o przejęcie piłki. A to wymaga czasu. To samo dotyczy fazy ofensywnej. Wkładamy dużo pracy indywidualnie i w małych grupach. Nie jestem wielkim zwolennikiem treningów 6 na 6, jeśli zawodniczka nie potrafi rozwiązać podstawowych sytuacji taktycznych w mniejszej grupie lub jeśli brakuje jej różnorodności w strzelaniu, podaniu czy zwodach.
A przede wszystkim - wszystko zostało już wymyślone. Najważniejsze są szczegóły i będziemy się na nich nieustannie skupiać. Naszym celem jest wygrywanie we właściwym momencie sezonu - i budowanie długoterminowego, zrównoważonego systemu.

Czy ma już trener swoje ulubione miejsce w Gnieźnie lub okolicach?

Szczerze mówiąc, nie miałem jeszcze wielu okazji, ponieważ jako nowy trener, moim priorytetem było jak najszybsze zaadaptowanie się i pełne zrozumienie, jak działa klub i drużyna - w najdrobniejszych szczegółach. Ale oczywiście, już trochę zwiedziłem miasto. Uwielbiam spacery, a spacery to najlepszy sposób na odkrywanie pięknych budynków i ukrytych miejsc. Centrum miasta jest piękne, a oba jeziora zachwycają. Odwiedziłem też wszystkie kościoły w mieście. Bardzo lubię odkrywać nowe miejsca na jedzenie i kawę - Znalazłem świetną kawiarnię CUD, a w mieście jest kilka świetnych włoskich restauracji. Niedaleko Gniezna odkryłem również piękne jezioro Lednica, a w pobliżu znajduje się fantastyczna restauracja Lednicka Wrota (mam nadzieję, że dobrze pamiętam nazwę!).