Podsumowania 2022/23: kolejki 19-24

19 черв. 2023 |

To już ostatni odcinek naszych posezonowych podsumowań. Tym razem, wracamy do występów Pszczół w fazie finałowej PGNiG Superligi Kobiet.

Dobry początek
Podczas 19. kolejki, rozgrywanej już w ramach grupy spadkowej, do Gniezna ponownie zawitały zawodniczki Młynów Stoisław Koszalin.

I to one lepiej weszły w to spotkanie. Otworzyły wynik spotkania, za sprawą celnego rzutu Aleksandry Zaleśny. Starcie było bardzo zacięte. Świadczy o tym chociażby fakt, że bramki zaczęły padać regularnie dopiero od 15 minuty. Do tego momentu zawodniczki trafiały tylko sześć razy (2:4, 15'). Żadna z drużyn nie potrafiła wyjść na wyraźnie prowadzenie. Pierwsza połowa cały czas odbywała się w kontakcie, lecz ostatnie po 30 minutach to gnieźnianki mogły schodzić uradowane z wyniku (11:9, 30').

Początek drugiej części układał się bardzo dobrze dla Żółto-czarnych. Pszczoły wyszły na czteropunktowe prowadzenie (14:10, 35’). Nie utrzymało się jednak ono zbyt długo, ponieważ już w 40. minucie koszalinianki zbliżyły się do gospodyń na jeden punkt (15:14, 40’). Te nie chciały tak tego zostawić, i znowu zaczęły ofensywę. Doprowadziło to do pięciopunktowej przewagi (22:17, 53’). Gnieźnianki nie oddały prowadzenia do ostatniej syreny, wygrywając 26:23.

Elbląg ponownie górą
Po domowym spotkaniu z Młynami Stoisław Koszalin, przyszedł czas na wyjazd do Elbląga. Wszyscy liczyli na zacięte spotkanie, bowiem patrząc na aktualną sytuację w tabeli, obie dużyny walczyły o najwyższe, siódme miejsce w grupie.

Początek zdecydowanie należał do gospodyń. Ich dobra gra zarówno w obronie, jak ataku doprowadziła do trzypunktowej przewagi (5:2, 6’), która nie utrzymała się zbyt długo. Gnieźnianki szybko odrobiły część start (5:4, 8’). Chociaż Start przez chwilę ponownie wyszedł na prowadzenie (8:4, 23’), to Żółto-czarne bardzo ambitnie walczyły o każdą piłkę (9:7, 20’). Końcówka pierwszej połowy już to popis umiejętności zawodniczek z Elbląga. W ostatnich 10 minutach zdobyły pokaźną, sześciopunktową przewagę. Drużyny do szatni schodziły przy wyniku 15:9.

Pierwsze minuty drugiej części spotkania również należały do podopiecznych Romana Monta. Przez cały czas utrzymywały swoje prowadzenie nie pozwalając zbliżyć się gnieźniankom nawet na krok (22:16, 41’) . W końcu ich dominacja dobiegła końca. Szczypiornistki z Pierwszej Stolicy Polski rzuciły się w szaleńczą pogoń, co skutkowało zbliżeniem się na dwa punkty do ich rywalek (22:20, 46’). Był to jedyny zryw drużyny z Gniezna, gdyż gospodynie kolejny raz w tym spotkaniu uciekły swoim rywalkom (28:22, 54’). Ostatecznie całe starcie zakończyło się zwycięstwem EKS-u 29:25.

Kolejna wygrana z Ruchem
W trzecim spotkaniu grupy spadkowej, do hali im. Mieczysława Łopatki przyjechała drużyna, która nie miała już szans na utrzymanie się w PGNiG Superlidze Kobiet. Mowa tutaj o drugim beniaminku najwyższej klasy rozgrywkowej.

Zawodniczki z Chorzowa z pewnością mogły zaskoczyć gospodynie oraz zgromadzony w hali kibiców. Niespodziewanie bardzo mocno stawiały się faworytkom spotkania. Niebieskie nie odpuszczały gnieźniankom na krok, nawet wywalczając w pewnym momecnie prowadzenie (5:6, 9’). Chociaż gospodynie na chwilę odebrały im tę radość (8:7, 16’), to przyjezdne ponownie były górą, a co najważniejsze utrzymały taki wynik do końca pierwszej połowy. Po 30 minutach gry na tablicy wyników widniało 13:15.

Druga część tego starcia zdecydowanie należała już do podopiecznych Roberta Popka oraz Romana Solarka. Szczypiornistki z Pierwszej Stolicy Polski odrobiły straty z nawiązką (17:16, 39’), po czym szybko wypracowały sześciopunktową przewagę (22:16, 44’). W szczytowym momencie sięgała ona nawet ośmiu punktów, jednak w samej końcówce meczu chorzowianki zdołały odrobić część strat. Po 60 minutach Pszczoły mogły cieszyć się z wygranej 33:28.

Walka o półfinał Pucharu Polski
W przerwie od ligowych rozgrywek, na Żółto-czarne czekało spotkanie w ramach 1/4 finału Orlen Pucharu Polski. W nim gnieźnianki ponownie wyruszyły do Elbląga, gdzie nie tak dawno rozgrywały spotkanie w ramach 22. serii PGNiG Superligi Kobiet.

Początek był zacięty. Wynik otworzyły zawodniczki gospodyń za sprawą rzutu Joanny Wołoszczyk. Podopieczne Romana Monta wypracowały trzypunktową przewagę (6:3, 13’). Gnieźnianki jednak były bardzo zmotywowane aby odegrać się przeciwniczkom za spotkanie w rozgrywkach ligowych i ruszyły w pogoń. Jak się okazało, skuteczną. W 20. minucie doprowadziły do remisu (7:7), a już po chwili to one miały trzy punkty przewagi (7:10, 23’). Gospodynie wyrównały stan spotkania w 28 minucie (11:11). Pierwsza połowa zakończyła się jednak wynikiem 11:12 dla Pszczół.

Drugą odsłonę lepiej rozpoczęły Żółto-czarne, dwukrotnie wychodząc na dwupunktowe prowadzenie (12:14, 34’ oraz 14:16, 38’). Gnieźnianki ostatni korzystny dla nich wynik miały w 41. minucie (16:17). Już od 43. minuty to one musiały odrabiać straty. Ostatecznie dogoniły rywalki (22:22, 50’). Zapowiadało się, że końcówka może jeszcze przynieść wiele emocji. Na 3 minuty przed końcem podopieczne Romana Monta wyrobiły sobie najwyższą przewagę tego dnia (26:23, 57’). Pozwoliło to na utrzymanie zwycięstwa mimo, iż zawodniczkom z Pierwszej Stolicy Polski wiele nie brakowało. Ostatecznie starcie zakończyło się wynikiem 26:25.

Cenne zwycięstwo w Koszalinie
Gnieźnianki rundę rewanżową grupy spadkowej rozpoczęły od wyjazdowego meczu z Młynami Stoisław Koszalin.  Już pierwsze minuty pokazały, że żadna ze stron nie zamierza odpuścić. W końcu to właśnie te zespoły walczyły o spokojnie utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywkowej. W pierwszym kwadransie padło tylko 10 bramek, a z prowadzenia mogły cieszyć się przyjezdne (4:6, 15’), które nabrały wiatru w żagle i już po chwili powiększyły przewagę do 5 punktów (6:11, 20’). Końcówka jednak zdecydowanie należała do koszalinianek. Gospodynie odrobiły całą stratę, a co więcej wyszły na dwupunktowe prowadzenie, którego nie oddały do końca pierwszej połowy.

Wydawało się, że druga odsłona może być równie zacięta jak pierwsza. Żółto-czarne szybko wyszły na prowadzenie za sprawą Karoliny Kasprowiak oraz Mileny Kaczmarek (14:15, 35’). Wyrównana walka jednak szybko się skończyła. Pod nieobecność liderki Młynów, Anny Mączki, gnieźnianki poczuły szansę na zwycięstwo i prezentowały się kapitalnie, z minuty na minutę tylko powiększając swoją przewagę (17:24, 48’). Po syrenie kończącej spotkanie na tablicy wyników widniało 24:32 dla przyjezdnych.

Sportowy horror w Gnieźnie
W 23. kolejce do Gniezna przyjechały zawodniczki z Elbląga. Obie drużyny wciąż były w walce o siódme miejsce na koniec rozgrywek. Przed pierwszym gwizdkiem trudno było wskazać faworytki spotkania.

Dobrze w mecz weszły gnieźnieńskie Pszczoły. Zaczęły od trzech trafień (3:0, 4’). Przewaga podopiecznych Roberta Popka oraz Romana Solarka utrzymywała się do 15. minuty. Wtedy po raz pierwszy szczypiornistki z Elbląga doprowadziły do remisu (7:7, 15’). Zacięta walka utrzymywała się przez niecałe 5 minut. (9:9, 18’). Gospodynie miały jednak inne plany co do wyniku pierwszej części spotkania. Włączyły „wyższy bieg”, dzięki któremu ich przewaga cały czas rosła, a po 30 minutach wynosiła ona już 8 punktów (19:11, 30’).

Podczas drugiej połowy natomiast zdecydowanie lepiej prezentowały się szczypiornistki elbląskiego Startu. Zaczęły niwelować swoją stratę do gnieźnianek. Z ośmiopunktowej przewagi, którą Pszczoły miały po pierwszej odsłonie, zostały już tylko 3 punkty (23:20, 42’). Chociaż Żółto-czarne długo utrzymywały się na prowadzeniu, to niestety końcówka spotkania nie wyglądała dla nich kolorowo. Na 4 minuty przed końcem na tablicy wyników widniał remis 29:29. Jednak kropkę nad „i” postawiły zawodniczki Romana Monta. Szybko wyrobiły sobie czteropunkową przewagę (29:33, 60’). Ostatecznie gnieźnianki potrafiły dołożyć kolejne dwa trafienia, jednak przechyliło to szali zwycięstwa. Elblążanki wygrały 31:33.

Na koniec, porażka po karnych
Mimo porażki z EKS Staretm, jeszcze przed pierwszym gwizdkiem ostatniego meczu w Chorzowie wszystko było już jasne. Dzięki wcześniejszemu, niespodziewanemu zwycięstwu Niebieskich nad zawodniczkami z Młynów Stoisław Koszalin, gnieźnianki były już pewne utrzymania w PGNiG Superlidze Kobiet, z gwarancją 8. miejsca w tabeli.

Dobre otwarcie spotkania zaliczyły gnieźnianki, trafiając trzykrotnie do bramki swoich rywalek (0:3, 5’). Gospodyniom jednak zależało, aby godnie pożegnać się z najwyższą klasą rozgrywkową. Zaczęły więc odrabiać straty. Zrobiły to skutecznie, bo już w 11. minucie był remis 4:4. Później Żółto-czarne ponownie wysunęły się na trzypunktowe prowadzenie (8:11, 18’). Drużyny do szatni schodziły przy stanie 17:18.

Druga połowa rozpoczęła się lepiej dla podopiecznych Roberta Popka oraz Romana Solarka. W pewnym momencie prowadziły już 5 punktami (19:24, 37’). Chociaż przez następne 10 minut przewaga się utrzymywała (27:30, 47’), to wszystko zostało stracone w zaledwie minutę (30:30, 48’). Końcówka zapowiadała się bardzo obiecująco. Na 3 minuty przed końcową syreną, obie drużyny miały po 35 punktów. Nieprawdopodobne emocje były już w ostatniej minucie meczu, kiedy przyjezdne trafiły do bramki chorzowianek (37:38), ale Niebieskie odpowiedziały celnym rzutem wolnym Masalovej w ostatnich sekundach spotkania, doprowadzając do rzutów karnych. W nich ostatecznie okazały się lepsze w stosunku 2:1, i jednocześnie żegnając się z PGNiG Superligą Kobiet 2-punktową wygraną.

Gnieźnianki z kolei także mogły wyjechać z Chorzowa z podniesioną głową – przedsezonowy cel, postawiony przed absolutnym debiutantem w rozgrywkach został osiągnięty. MKS PR Urbis Gniezno zagwarantował sobie grę w Superlidze 2023/24, w dodatku bez konieczności walki w barażach.